13 listopada 2017

Odchodzi: Meredith Blunt

 Powód: Brak aktywności



✧ Ruda, Mercia, Mary ✧ Kobieta ✧ 18 lat ✧ Biseksualna 9 - Pochlebca 
Obecnie nie ma nikogo na oku, nie lubi pakować się w związki. Ale kto wie...✧ 

Aparycja
Meredith jest posiadaczką wyróżniającej się z tłumu urody i na pewno nie chodzi tu tylko o kolor jej włosów.
To przede wszystkim smukła, ale nie nazbyt chuda, kobieta o wzroście w okolicach stu siedemdziesięciu trzech centymetrów. Biust ma dość średni, niektórzy mogliby wręcz stwierdzić, że mały, ale jej taki wystarcza. Przynajmniej nie przeszkadza w bieganiu. Za to biodra są ładnie zaokrąglone i wyróżniają wciętą talię. Długie nogi nadrabiają wdziękiem za trochę zbyt kościste ramiona i ręce, a spod koszulki wystają obojczyki, mocno wyróżniające się na tle bladej skóry. Chętnie by się opaliła, nie jest jedną z tych dziewczyn, które najlepiej chodziłyby pod parasolami, byleby tylko nie ściemnieć. Niestety przez swoją karnację jest zmuszona do smarowania się tonami kremów przeciwsłonecznych, bo zamiast ładnym brązem mogłaby pochwalić się jedynie poparzeniami.
Jeśli ktoś jeszcze nie zauważył – jej włosy są rude i to tak, że trudno ich z daleka nie wypatrzyć. Zazwyczaj ścina je w okolicach obojczyków, ale tym razem pozwoliła sobie na o kilka centymetrów dłuższe. W sumie zadowala ją ten efekt. Szczególnie że kosmyki układają się w kaskady na ramionach i widać na nich mocniejsze fale niż zazwyczaj. Bardzo rzadko wiąże kitki czy koki. Stara się tym przykryć kształt twarzy, który jej brat złośliwie określa jako pyzaty. Na policzkach nawet przy drobnym uśmiechu pojawiają się dołki, które notabene niesamowicie ją irytują. Normalnie ludzie uważają je za urocze, ale według niej wygląda i tak zbyt dziewczęco, więc wcale nie potrzeba jej takiego dodatku. Nos ma dość mały, za to zaokrąglony i zadarty na końcu, więc wydaje się masywniejszy. Jest on pełen dziesiątek, a może nawet i setek, drobnych piegów. Zresztą te występują też, i to nawet w większej ilości, na kościach policzkowych dziewczyny. Jej usta są pełne, niestety kolorem niezbyt wyróżniają się na tle skóry, są tylko lekko różowsze. Dlatego nigdzie nie rusza się bez jakiejś pomadki lub błyszczyka, w końcu musi jakoś ratować sytuację, gdy te się zetrą. Poza tym w kosmetyczce ma jakiś tusz do rzęs i eyeliner do sporadycznie robionych przez nią kresek. Prawie tak samo jak jej włosy wzrok przyciągają duże oczy w kształcie migdałów. Ciemnobrązowa, czasami prawie czarna tęczówka sprawia, że Meredith wygląda niemal jak laleczka. Niezbyt lubi to określenie, ale cóż może poradzić, z takim wyglądem przyszło jej żyć. W sumie zawsze mogło być dużo gorzej, nie ma na co narzekać.
Z pozoru wydaje się, że nie ma żadnych tatuaży czy nadprogramowych kolczyków. Jednak nikt oprócz niej nie wie, że w dniu osiemnastych urodzin sprawiła sobie jeden rysunek z tuszu. Postanowiła umiejscowić go na karku, co sprawia, że zazwyczaj nie jest on widoczny i trzeba by się naprawdę wysilić, żeby go zobaczyć.
Co do codzienności, to gdy nie musi nosić mundurka, którego wprost nienawidzi, ubiera się dość zwyczajnie. Krótkie spodenki lub obcisłe jeansy i koszulki z nadrukami to jej zdecydowany faworyt. Czasem założy też crop top lub bokserkę, ale musi być wtedy bardzo gorąco. Ah, i nie uznaje innych butów niż trampki. Czy to te za kostki, czy pod – nie ważne, byleby były trampkami. Tylko podczas wyjątkowo śnieżnych zim wyciąga z szafy trapery, ale to naprawdę zdarza się rzadko.

Charakter
Charakter Meredith jest pełen sprzeczności i nie chodzi tutaj o żadne zmienne humorki, bo te jej się raczej rzadko zdarzają. To przede wszystkim realistka – żeby w coś uwierzyć, musi to zobaczyć. No i nie znosi plotek. Nie dość, że co najmniej połowa to kompletne bzdury, to dziewczyny rozsyłające je po szkole są niezwykle irytujące. I szczebioczą. Szczebiotanie to jakiś wymysł szatana w jej przekonaniu. Sama najładniejszego śmiechu nie ma, bo zdarza jej się parsknąć, ale przynajmniej nie brzmi on tak... wkurzająco. W jej domu rodzinnym od zawsze kręciło się sporo ludzi. Rodzeństwo, kuzynostwo, ciotki i wujkowie czy po prostu znajomi rodziców. A gdy tyle osób rozmawia w jednym miejscu, nie ma możliwości, by było cicho. Dlatego sama ciszy nie cierpi. Wprost nie potrafi wytrzymać bez włączonego telewizora albo muzyki puszczonej na słuchawkach. Nauczyła się też, że nie warto irytować innych i raczej jej się to nie zdarza. Szczególnie teraz, gdy od jej kasty zależy to, na ile może sobie pozwolić. Ale pomimo tego wszystkiego jest okropnie infantylna. Na jej łóżku leży pluszak, a w ustach niemal zawsze da się zauważyć owocowego lizaka. Nawet książek nie czytuje poważnych, prędzej zadowoli ją powieść przygodowa, która normalnie przeznaczona jest dla góra czternastolatków. Sama z resztą bardzo lubi dzieci. Zajmowała się nimi w domu z własnej woli, nikt jej nigdy nie musiał do tego przymuszać. W sumie jednym z jej planów na przyszłość jest zostanie opiekunką. Cóż, przynajmniej na czas studiów.
Oczywiście nikt nie jest idealny, a już tym bardziej nie piegowaty rudzielec. Meredith to strasznie uparta osoba. A przez strasznie mam na myśli kilka poziomów nad osłem. Jeśli raz coś postanowi to trudno zmienić jej zdanie, nawet jeśli doskonale wie, że się myli. Najbardziej nienawidzi u siebie perfekcjonizmu. Wszystko w jej pokoju ułożone jest symetrycznie, co nie przeszkadza w robieniu przy tym małego bałaganu. Wspominałam już, że jest leniwa? W takim razie robię to teraz. Pomimo tej części osobowości nakazującej jej układania wszystkiego równo i nierobienia niczego na odczep się, wyznaje zasadę „Przewróciło się, niech leży”. I stosuje ją w życiu prawdopodobnie zbyt często.
Nie lubi zbytnio sportu, z małymi wyjątkami. Takim głównym jest bieganie, biega latem, wiosną, zimą i jesienią. Nie jakoś szczególnie systematycznie, ale często można ją zauważyć spieszącą się gdzieś. Chociaż może to raczej wina jej spóźnialstwa... Oprócz tego w ciepłe dni jeździ na rolkach i czasem grywa w koszykówkę. To jedyna gra zespołowa, w której jest dobra i ją lubi.
Nie ma jakichś szczególnych fobii, a przynajmniej z żadnej nie zdaje sobie sprawy. Pająki, węże i tego typu stworzonka ani trochę jej nie przeszkadzają, w końcu ma brata, a wiadomo, jakie jest młodsze rodzeństwo. Nie boi się też wysokości i nie ma klaustrofobii. Może się to wydawać dziwne, ale w jej mniemaniu to ludzie i przyszłość są bardziej niepewni i po prostu straszniejsi. Mało komu od razu ufa, co nie przeszkadza jej w rozmawianiu z obcymi. Właściwie to zbyt często podchodzi do losowych osób tylko po to, by się wygadać.

Inne
♠ Ma młodszego o rok brata i sporo kuzynostwa.
Jest mieszanką kilku narodowości (dalej nie wyjaśniono jej jakim cudem jej dziadkowie się poznali, skoro są z różnych krajów, a nawet i kontynentów).
♣ Od urodzenia mieszka w Ameryce.
Ma uczulenie na ananasy.
♠ Uwielbia rocka, ale czasem po kryjomu posłucha też popowych utworów.
W pokoju trzyma chomika Rexa. Cieszmy się, że nie nazwała go Burek...
♣ Na drugie imię ma Jocasta. Też uważa, że rodzice ją skrzywdzili.
Ma małą wadę wzroku, ale ta jej nie przeszkadza. Dobrze widzi z daleka, jedynie przedmioty przystawione bardzo blisko do jej oczu się rozmywają.
♠ Zdecydowanie woli thrillery od romansów, co nie przeszkadza jej w oglądaniu po raz setny „Pamiętnika” i ryczeniu jak głupia.
Potrafi się dogadać po rosyjsku i coś tam wybełkotać po francusku. Powiedzmy.
♣ Do szkoły dołączyła wraz z początkiem nowego semestru, więc dopiero wdraża się w tutejsze życie i system kast.

E-mail: sileth.ruby@gmail.com
GG: 50436184

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz