6 listopada 2017

Od Chanyeol'a C.D: Fabien

     Nie miałem zamiaru obwiniać Fabiena za to, że źle odczytał moje intencje, bo nie miałem mu tego za złe. Czułem za to okropny wstyd i poczucie winy, że przeze mnie przyjaciel poczuł się jak piąte koło u wozu i najpewniej go to zraniło...
- Nie musisz mnie przepraszać, nie zrobiłeś nic złego. To ja wyszedłem na chama. - zaśmiałem się cicho. - Tak więc powiem jeszcze raz - wybacz. Od rana po prostu nurtowała mnie jedna myśl, więc poszedłem na spacer... Obiecuję, że już więcej cię nie zignoruję. - poklepałem go przyjacielsko po ramieniu.
- Um... Przesadziłem trochę z reakcją... - powiedział cicho.
- E tam, każdemu się zdarza, nie mam ci tego za złe. - uśmiechnąłem się ciepło. Jedna rzecz jednak ciągle męczyła mnie od rana... - Tak właściwie... Mógłbym zadać ci pytanie?
- Jasne, pytaj o co chcesz. - odparł ciepło.
Wahałem się jeszcze przez krótką chwilę.

- Widziałeś? - rzuciłem proste słowo, na którego podstawie trudno było wywnioskować, o co mi chodzi. - No wiesz... To rano... - nie potrafiłem wprost zadać pytania, czy współlokator widział moje blizny.
     On jednak najwyraźniej zrozumiał, bo tylko pokiwał głową ostrożnie, potwierdzając moje obawy.
Spuściłem wzrok, zagryzając lekko dolną wargę. Nikt nigdy nie miał ich widzieć, chociaż i tak zdarzyło się kilka wpadek... To była moja druga największa tajemnica. Było już jednak za późno. Pocieszający był fakt, że Fabien nie zareagował na to jakoś negatywnie, tak jak zdarzyło się to w przypadku paru innych ludzi... Nie uciekł, nie skrytykował mnie, nie zasypał mnie pytaniami... To była miła odmiana.
W końcu westchnąłem i przeniosłem wzrok na współlokatora.
- Mógłbyś proszę zachować to dla siebie? Albo w ogóle udawać, że tego nie było... - mruknąłem błagalnie, chociaż wątpiłem, żeby Fabien miał jakikolwiek zamiar wygadania się. - I... Nie zraża cię to?
- Um... I tak nie zamierzałem nikomu mówić. - rzucił nieśmiało, tak jak się spodziewałem. - I dlaczego miałoby mnie to zrażać, to smutne że zostałeś tak skrzywdzony, ale z pewnością nie obrzydzające.
     Popatrzyłem na niego nieco zdziwiony. Nie ważne, jak blisko ktoś ze mną był w przeszłości, po zobaczeniu blizn nagle się ode mnie odsuwał lub całkowicie znikał z mojego życia. A po poznaniu historii... Przy pierwszej połowie mi współczuli, a po drugiej nagle stwierdzali, że jestem potworem i powinienem zginąć wcześniej... Fabien okazał się pierwszą osobą, która to tolerowała i najwyraźniej nie miał zamiaru kończyć naszej znajomości.
- S-serio tak myślisz? - zająknąłem się. - Jesteś wyjątkowym przyjacielem... Wszyscy poprzedni już po zobaczeniu tego mnie zostawiali. - zaśmiałem się smutno, po czym skierowałem wzrok na podłogę.
- Nie rozumiem podejścia niektórych. - powiedział czule.
- Ja też nie. - westchnąłem cicho. - Ale najwyraźniej taki już mój los, przyzwyczaiłem się do tego. Dlatego rola Jokera wcale nie jest taka zła. przynajmniej inni zwracają na mnie uwagę - postanowiłem spojrzeć na to z pozytywnej strony.
     Wciąż nie patrzyłem na Fabiena, ale poczułem jego czuły uścisk. Przytulas od razu poprawił mi humor. Uśmiechnąłem się lekko i oparłem głowę o bark Fabiena, wtulając policzek w jego rękaw.
- Dziękuję... - mruknąłem z wdzięcznością. Zrobiło mi się tak ciepło i przyjemnie, że prawie zasnąłem. Zdołałem się jednak powstrzymać. - Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałem.
- Nie przesadzajmy, nie jestem jakiś szczególnie wyjątkowy. - odparł ciepłym tonem.
- Dla mnie jesteś. - stwierdziłem cicho i na chwilę oderwałem głowę od jego barku, tylko po to, by złożyć na policzku Fabiena delikatny pocałunek.
     Zrobiłem to mimowolnie i o dziwo mnie to nie speszyło. Zamiast się zawstydzić, znów oparłem policzek o przyjaciela i przytuliłem go. Poczułem lekkie napięcie mięśni Fabiena, co najpewniej świadczyło o poczuciu niezręczności. Współlokator nic nie powiedział, tylko mnie pogłaskał.
Czułem coraz mocniej ogarniające mnie poczucie senności, więc nieco niechętnie wydostałem się z objęć Fabiena. Przetarłem oczy wierzchem dłoni.
- Może się gdzieś przejdziemy? - skierowałem wzrok za okno. - Już nie pada, chyba nawet wychodzi słońce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz